Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mdudi z miasteczka Golkowice. Mam przejechane 77966.12 kilometrów w tym 165.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.12 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2024:
button stats bikestats.pl
Gminy:
2023:
button stats bikestats.pl
2022:
button stats bikestats.pl
2021:
button stats bikestats.pl
2020:
button stats bikestats.pl
2019:
button stats bikestats.pl
2018:
button stats bikestats.pl
2017:
button stats bikestats.pl
2016:
button stats bikestats.pl
2015:
button stats bikestats.pl
2014:
button stats bikestats.pl
2013:
button stats bikestats.pl
2012:
button stats bikestats.pl
2011:
button stats bikestats.pl
2010:
button stats bikestats.pl
2009:
button stats bikestats.pl
2008:
button stats bikestats.pl
2007:
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mdudi.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Gminobranie

Dystans całkowity:11615.16 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:423:44
Średnia prędkość:17.19 km/h
Maksymalna prędkość:97.56 km/h
Suma podjazdów:38273 m
Maks. tętno maksymalne:178 (91 %)
Maks. tętno średnie:137 (70 %)
Suma kalorii:54896 kcal
Liczba aktywności:127
Średnio na aktywność:91.46 km i 5h 17m
Więcej statystyk
  • DST 89.70km
  • Czas 06:00
  • VAVG 14.95km/h
  • Podjazdy 1197m
  • Sprzęt Centurion Backfire 300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Antywyprawka I

Środa, 11 listopada 2015 · dodano: 21.11.2015 | Komentarze 1

Kolejna, trzecia już, antywyprawka miała najwięcej wspólnego z ideą antywyprawki. Prawie do końca nie wiadomo było gdzie się spotykamy, ani kiedy wyjeżdżamy do Wrocławia. Część spotkała się wieczorem/w nocy na przełęczy Tąpadła. Ja z Furmanem koło południa dotarliśmy do Sobótki z Wrocławia na rowerach. W Sobótce spotykamy się z resztą antywyprawkowiczów: morsem, Jackiem, Jeloną, podjazdami i tranquilo. Jazdę kontynuujemy objeżdżając masyw Ślęży. Dopada nas też pierwszy deszcz, ale na szczęście szybko przechodzi. W Dzierżoniowe żegnamy Jelonę i morsa. Po zakupach na wieczór ruszamy na przełęcz Jugowską - jest trochę podjazdu ;). Z przełęczy odbijamy na szuter w krainę mgły i mżawki - lampki idą w ruch, ale i tak niewiele w tych warunkach widzę. Nocujemy na Polance Bielawskiej - udaję się rozpalić ognisko, dobrze, że kupiłam kiełbasę ;).



Masyw Ślęży



Góry Sowie


Ognisko na Polance Bielawskiej

Nowe gminy [8]:Kąty Wrocławskie, Kobierzye, Sobótka, Marcinowice, Dzierżoniów - obszar wiejski, Dzierżoniów - teren miejski, Pieszyce, Nowa Ruda - obszar wiejski


  • DST 111.10km
  • Czas 07:00
  • VAVG 15.87km/h
  • VMAX 49.20km/h
  • Sprzęt Centurion Backfire 300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienne KoRNO

Sobota, 17 października 2015 · dodano: 19.10.2015 | Komentarze 0



Nowe gminy [2]: Łodygowice, Ślemień

  • DST 114.60km
  • Czas 05:31
  • VAVG 20.77km/h
  • VMAX 46.54km/h
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt Centurion Backfire 300
  • Aktywność Jazda na rowerze

KoRNO

Sobota, 29 sierpnia 2015 · dodano: 10.09.2015 | Komentarze 0

Kolejne KoRNO w Siedlcu, tym razem zaliczane do Pucharu Polski, więc i obstawa silniejsza. Jedziemy już w tradycyjnym składzie: ja, Olga i Maciek. Na miejscu zauważam, że nie wzięłam mapnika - zaczyna się nie za dobrze, myślę jakby tu zamontować mapę. Kosma tym razem koszulek na mapy nie ma, ale akurat jeden kolega usłyszał jak pytam i dał mi jedną swoją - jeszcze raz dzięki :). Planujemy z Maćkiem startować razem, a w trakcie jakby co , to rozdzielamy się. Olga tradycyjnie jedzie sama.

Odprawa i dostajemy dwie mapy A3. Jak widzę dwie mapy to zawsze się gubię - mój mózg z jakiegoś powodu długo procesuje dwie kartki A3, z jedną radzi sobie całkiem dobrze. Punkty są tak porozrzucane, że nie ma oczywistej koncepcji jazdy. Planujemy zacząć od PK17, a później PK1 i południe mapy. Wyjeżdżamy z bazy jedni z ostatnich (tradycja ważna rzecz ;)) i kierujemy się na ... PK01. Na szczęście szybko Maciek przypomina, że mieliśmy zacząć od PK17. Jedziemy na PK27 i Maciek obczaja, że w sumie lepiej jechać najpierw na północ - mapę mam tak złożoną, że punktów północnych nie widzę, więc wierzę mu na słowo. Pierwszy punkt idzie gładko, Z PK17 na PK18 władowujemy się na najgorszy terenowy dzisiejszy odcinek - trzeba powalczyć na piachach. Z PK18 jedziemy na PK6, bo szybciej będzie teraz go zaliczyć asfaltami, niż na końcu terenowo. Z PK6 wracamy na północ na PK3. Spotykamy tu kilka osób, które z PK3 jadą na południową pętlę. My natomiast 4km jedziemy krajówką na wschód (tym razem nie było zakazu) - była to rewelacyjna decyzja, średnia mocno podskoczyła. Szybko łykamy PK19 i PK5. Na PK15 spędzamy chwilę czasu, po wjechaliśmy o jedną groblę za blisko ;). Z grobli ruszamy po PK4 - była ścieżka i punkt szybko poszedł. Następnie jazda na bufet (PK16) i znowu ewakuujemy się na krajówkę jak widzimy piachy ;). Jak dobrze przyjechać w miarę pierwszym na bufet: chałwa, banan, arbuz, batonik, izotonik, woda, sezamki, śliwki - na bogato ;). Po bufecie zdobywamy PK14. Spotykamy tam Olgę, która jedzie w przeciwnym kierunku, ma 8 PK, my już 10 ;). Mamy też przyjemność zobaczyć Magdę Gruziel w akcji (zwyciężczyni kategorii kobiecej) - ma moc w nogach - patrzę na to spokojnie, bo mam jeszcze 8 lat żeby jeździć tak jak ona ;). Szybki przelot terenem, gdzie spotykamy kolegów z Luxoftu i PK2 podbity. Maciek mi mówi, że jak go na następnym punkcie nie zobaczę, to znaczy, że już mi odjechał i jedzie sam - w sumie i tak długo razem jechaliśmy. Do PK9 trzeba trochę podjechać, na szczęście jest dobry asfalt. Tu w sumie trochę głupio pojechałam, bo zamiast zjechać rewelacyjnym asfalten, to wbiłam się na krótszy wariant czarnym rowerowym - tyle, że tam były piachy. W poszukiwaniu Strażnicy na PK10 chwilę krążę, ale jak już ustalam na mapie gdzie jest punkt, to w terenie też szybko go odnajduję. PK12 nie ma, to znaczy jest tylko taśma "prosimy nie zrywać", robię więc zdjęcie i jadę nowo wyasfaltowanym szlakiem rowerowym do PK11. W PK11 krótki sikustop i jedzenie bułki. Czeka mnie teraz długi przelot na PK13 - nie lubię długich przelotów. Trochę urozmaicenia mam w postaci nawigacji przez Żarki i omijanie zablokowanej drogi przez samochody weselne. Jadąc na PK13 spotykam Maćka, który wraca z tego punktu. Z PK13 do PK8 wybieram opcję pewną szutrówką, niż prawdopodobnie piaszczystym szlakiem pieszym.  Z PK8 szybki asfalt do PK7 i zostaje PK1 na koniec. Do PK1 prowadzi piaszczysta droga pod górę (prowadzę), a później przejazd obok kamieniołomu. Podczas zjazdu piachem zauważam znajome żółte koszulki pchające rowery do góry - to Zdezorientowani. Zakładam, że to też ich ostatni PK. Kręcę zatem szybciej. Na górce oglądam się jeszcze, czy gdzieś mnie nie gonią ;). Kilka obrotów korbą i jestem na mecie. Maciek już czeka, dowiaduję się że jestem trzecia wśród kobiet:). Kilka minut po mnie wpadają Zdezorientowani ;). Szybki to był rajd, w sumie najszybszy w mojej krótkiej orientacyjnej karierze, punktami nie było większych problemów nawigacyjnych - łatwo było je znaleźć. Dzięki temu, że tak szybko poszło jest czas żeby spokojnie wziąć prysznic i usiąść przy ognisku przy Radlerze 0% ;).

Nowe gminy[6]: Niegowa, Janów, Żarki, Przyrów, Olsztyn, Poraj
Trasa:



Okolice Zamościa

Niedziela, 23 sierpnia 2015 · dodano: 31.08.2015 | Komentarze 0

Rano opuszczamy Lasy Janowskie i samochodem przenosimy się do Zamościa. Zakupujemy mapy na rynku w Zamościu i planujemy krótką pętelkę. Pętla okazuje się być trochę dłuższa i po drodze dezerterują dwie uczestniczki wycieczki. Z Maćkiem i Milenką w przyczepce kontynuujemy wycieczkę, ale też trochę trasę skracamy. Wjeżdżamy na chwilę w teren gdzie trochę się gubimy. Na koniec zwiedzanie Zamościa na rowerze.





Nowe gminy[3]: Zamość - teren miejski, Zamość - obszar wiejski, Adamów

Kategoria <50, Gminobranie


Lasy Janowskie II

Sobota, 22 sierpnia 2015 · dodano: 31.08.2015 | Komentarze 0

Rano leniwie zbieramy się po wieczornym urodzinowym ognisku. W planie dwie pętle w okolicach bazy. Ruszamy na pierwszą krótszą, tradycyjnie po 4 km przerwa w sklepie ;). Później walczymy z piachami, które są idealną wymówką, aby się zatrzymać i pogadać ;). Chwilę trwają widocznej z oddali wieży widokowej, jednak na nią nie wychodzimy. Pod sklepem stwierdzamy, że wystarczy już tych rowerów i na drugą pętlę nie jedziemy ;).





Nowe gminy[1]: Zaklików

Kategoria <50, Gminobranie


Lasy Janowskie I

Piątek, 21 sierpnia 2015 · dodano: 31.08.2015 | Komentarze 1

Za sprawą Mikiego i Kuby jedziemy na weekend w Lasy Janowskie. W piątek w południe docieramy na miejsce, nikogo jeszcze nie ma, więc ruszamy na wycieczkę po okolicy. Najpierw ruszamy do rezerwatu „Imielty Ług” - bardzo fajne ścieżki leśne. W Malincu mamy nadzieję dostać karpia na obiad, jednak na za późno przyjechaliśmy i już nie ma możliwości zjedzenia obiadu. Jemy więc lody przy sklepie i jedziemy do Modliborzyc na obiad. Powrót koszmarnym asfaltem przez las.





Nowe gminy[2]: Modliborzyce, Potok Wielki

Kategoria <50, Gminobranie


Powrót z maratonu

Niedziela, 2 sierpnia 2015 · dodano: 04.08.2015 | Komentarze 2

Z bazy maratonu wyjeżdżam dość wcześnie (po 11). Chcę podjechać jeszcze na rynek i pod pałac.

W drodze powrotnej widzę Radka, Magię i yoshka. Chwilę później tylne koło zaczyna tańczyć - złapałam gumę, czy też jak mówią lokalsi - panę ;). No to świetnie! Mam założoną nową obręcz, więc nie wiem jak dużo czasu zajmie mi zakładanie opony. W pamięci mam starą obręcz, która doprowadzała mnie do płaczu, bo zakładanie na nią opony, to była ostra walka, która zazwyczaj trwała koło pół godz. Nowa obręcz okazuje się łaskawa i dość sprawnie idzie mi zmiana dętki. Trochę czasu jednak straciłam i daję z siebie ile mogę jadąc do Poznania. Na dworzec przyjeżdżam pół godziny przed odjazdem pociągu, trochę kluczę w gąszczu galerii i peronów. Peron piąty w ogóle był poza galerią, więc nie wiem czemu znaki na dworzec prowadzą przed galerię. Później jeszcze podróż do Wrocławia z dziećmi wracającymi z nad morza - całe szczęście, że wzięłam słuchawki.


Nowe gminy[3]: Komorniki, Luboń, Poznań
Kategoria <50,100>, Gminobranie


  • DST 316.40km
  • Czas 12:52
  • VAVG 24.59km/h
  • VMAX 45.70km/h
  • Sprzęt Centurion Backfire 300
  • Aktywność Jazda na rowerze

I Kórnicki Maraton

Sobota, 1 sierpnia 2015 · dodano: 05.08.2015 | Komentarze 9

Na maraton Kórnicki zgłosiłam się kilka dni przed startem. W sumie byłam pełna obaw. W tym roku najwięcej na raz przejechałam ok. 170km. Trasę ponad 200km (zresztą jedyną moją „200”) przejechałam 2 lata temu. Nie trenowałam jakoś specjalnie, jednak ostatnie dojazdy do pracy pokazały, że noga dobrze podaje ;). Okazało się też, że Marek jedzie samochodem w jedną stronę i to mnie przekonało.
Po niespokojnej nocy obfitujących w wiele snów wstaję po 6, a raczej najpierw słyszę Wilka i Kota, a później swój budzik. Wspólne śniadanie z innymi zawodnikami, z VIPami i gwiazdami wieczoru (zresztą nie było pokazu na skakance, czuję się oszukana) i o 8 stawiamy się na kórnickim rynku. Krzyśkowi udało się wszystko fajnie zorganizować: jest straż pożarna, wiceburmistrz, zabrakło tylko pokazu na skakance ;). Jako grupa „300” ruszamy jako ostatni pod kierownictwem yoshka. Na forum na liście było nas 6 osób, teraz okazało się, że jedzie nas 11, w tym sporo szosowców. Ba, dwóch z nich przekazywało sobie na starcie podejrzane tabletki. 



Pierwsze 50 km jedziemy spokojnym tempem, 2 osoby urywają się do przodu, ale grzecznie czekają na nas pod sklepem w Granowie. Właśnie, odnośnie przerw ustaliliśmy, że postoje robimy co 50 km gdzieś pod sklepami. Jest to dla mnie nowość, bo do tej pory zawsze częściej robiłam przerwy. Z pierwszego postoju ruszamy bez yoshka, Magi i Alamanki. Chłopaki – szosowcy dyktują dobre tempo, jadąc jednak za nimi spokojnie daję radę na moim wyprawowym rowerze. Gdzieś przed Nowym Tomyślem zauważamy, że „500” jest za nami.Spotykamy się na zamkniętym przejeździe kolejowym. Fajnie się jedzie w takiej dużej grupie :). Na rondzie oni jadą jednak prosto, a nas ślad prowadzi w prawo – hmmm myślałam, że do dwusetnego kilometra mamy taką samą trasę. Zresztą karbon też się zastanawia, czy dobrze jedziemy. Postój miał być w Nowym Tomyślu, jednak go bardzo sprytnie ominęliśmy. Sklep udaję się znaleźć w Sątopach, zresztą sklep należący do sieci sklepów „ Cho no tu”.
             

Jak mamy już ruszać z postoju, Marek dzwoni do yoshka gdzie są. Okazuję się, że za jakieś 15 min powinni być pod sklepem. Chłopaki ruszają, a my postanawiamy zaczekać na kierownika i dziewczyny. W sumie spędzamy jeszcze jakie 40 min pod sklepem, gdzie Alamanka robi sobie kółka na rowerze, bo wcześniej skróciła gdzieś trasę ;). Ruszamy wspólnie w piątkę, jednak dość szybko okazuję się, że ja z Markiem mamy trochę szybsze tempo niż yoshko z magią. Postanawiamy więc, że jedziemy swoje i najwyżej spotkamy się pod sklepem. Dołącza też do nas Alamanka, która po drodze ginie gdzieś w lesie. Ja w sumie kawałek dalej też ginę gdzieś w lesie, czekamy jeszcze 5 minut, ale Alamanki nie widać – niestety dziś na trasie już jej nie spotkamy :(. Na tych 50 km przejeżdżamy przez kilka ryneczków – fajne urozmaicenie. Ciężko mi się jedzie: słońce świeci dla mnie za mocno, spać mi się chce, nie mam ochoty na nic do jedzenia. Ratuję mnie sok pomidorowy, po którym jestem w stanie coś zjeść. Następne 50 km jedziemy z myślą o makaronie. Mamy też obawy, czy na punkcie jeszcze będzie makaron, w końcu przed nami jest „500” ;). Nasze obawy okazały się bezpodstawne i na punkcie w Piotrowie dostajemy pyszny makaron z możliwością dokładki, za który ładnie dziękujmy – Wielkie Dzięki Chłopaki :).



Zostało ostatnie 100 km. Plan jest, że próbujemy przejechać to w 5 godzin. Tankujemy w Piotrowie ostatni raz pod sklepem i zakładamy lampki. Wiem, że teraz co chwilę będę miała moją nową życiówkę ;). Na początek drogi są dość ruchliwe, ale później robi się już spokojniej.
 

Wiele dróg jest nieoświetlonych, podjazdy też jakieś się zdarzają, jeden nawet ze znakiem 8% ;). Kierowcy autobusów bardzo ładnie nas wyprzedzają, zjeżdżając na sąsiedni pas. Na metę przyjeżdżamy o 0.25 :). Z Markiem przejechaliśmy wspólnie 200 km, dobrze, że nie miał gpsa, bo by mi odjechał ;). Jest jeszcze siła na posiedzenie przy ognisku i wypicie połowy piwa (dzięki żonie Marka, która z poświęceniem szukała piwa o 21 krążąc po Kórniku ;)). To był dobry dzień :).

Udało mi się zapamiętać co jadłam i piłam ;).
Jedzenie:
- 2 chałwy
- 4 batoniki z przepisu Alka
- 5 galaretek mocy
- 1 bułka
- 1 porcja makaronu z mięchem
- 3 cukierki kopiko
- 1 banan
- 1 tabletka ibupromu ;)

Napoje:
- 3l isostaru cytrynowego
- 1,83l pepsi
- 280ml soku pomidorowego
- 2,5l wody





fot. podjazdy



Trasa:

Nowe gminy[24]: Chrzypsko Wielkie, Czerwonak, Granowo, Grodzisk Wielkopolski, Kamieniec, Kleszczewo, Kuślin, Kwilcz, Kórnik, Lwówek, Mosina, Murowana Goślina, Nowy Tomyśl, Oborniki, Obrzycko - teren miejski, Obrzycko - obszar wiejski, Pniewy, Puszczykowo, Rakoniewice, Sieraków, Stęszew, Swarzędz, Szamotuły, Wronki


Kategoria Gminobranie, Rekordy, >300


  • DST 58.60km
  • Czas 03:34
  • VAVG 16.43km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Sprzęt Centurion Backfire 300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tropiciel

Niedziela, 26 lipca 2015 · dodano: 26.07.2015 | Komentarze 0


Nowe gminy[2]: Katowice, Tychy

Z nowym napędem, tylnym kołem i serwisem amorka.


  • DST 44.80km
  • Podjazdy 1280m
  • Sprzęt Ghost AMR
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warczący Niski #1

Piątek, 3 lipca 2015 · dodano: 11.07.2015 | Komentarze 0






Nowe gminy [4]: Nowy Sącz, Kamionka Wielka, Nawojowa, Łabowa